czwartek, 28 maja 2020

DZIEŃ 45


TEMAT: NIESPODZIANKI DLA NASZYCH 

RODZICÓW

Zajęcia 1. Z czego ucieszą się rodzice? – zagadki inspirowane opowiadaniem S. Karaszewskiego Pychotka dla mamy.
Słuchanie opowiadania S. Karaszewskiego Pychotka dla mamy.
Książka (s. 78–81) dla każdego dziecka.
Dzieci otwierają książki i słuchają opowiadania. Oglądają ilustracje.
– Zróbmy coś słodkiego dla mamy! – zaproponował Olek.
– Pychotkę-smakotkę! – klasnęła w ręce Ada. – A co zrobimy?
– Myślałem o upieczeniu ciasta... ale to trochę za trudne. Najpierw trzeba przygotować wszystkie składni­ki... ale nie wiem jakie! Mąkę, cukier, jajka... ale nie wiem ile. Potem wszystko trzeba długo mieszać, doda­wać rodzynki, migdały, proszek do pieczenia, drożdże i jeszcze nie wiem co. Potem ciasto musi rosnąć, ale nie wiem jak długo. Potem trzeba nagrzać piekarnik – ale nie wiem, do jakiej temperatury. A potem trzeba piec, ale nie wiem, ile czasu. I nigdy nie wiadomo, czy się nie spali, czy nie zrobi się zakalec, i czy ogóle się uda. Nie, ciasto nie dla nas.
– Jaka szkoda… – westchnęła Ada.
– Ale wiesz co? Można pychotkę-smakotkę upiec w lodówce!
– W lodówce? Upiec? Raczej zamrozić!
– Pamiętasz, jak ciocia na święta piekła sernik w lodówce?
– Sernik? Tak! Był pyszny!
– Nie trzeba mąki, nie trzeba jajek, nie trzeba drożdży, nie trzeba proszku!
– A co trzeba?
– Kilka paczek biszkoptów na spód, kilka waniliowych serków z dodatkami na środek, a na wierzch – ga­laretka!
– Pychotka-smakotka! Upiekła ją ciotka! – zawołała Ada.
– No to zabierajmy się do roboty!
Olek wyciągnął okrągłą blaszaną formę do tortu, postawił na stole.
– Najpierw biszkopty! Wszedł na taboret, sięgnął do szafki po biszkopty.
– Ja ci pomogę ułożyć! Ada zajęła się układaniem biszkoptów na blaszce.
– Ada, nie zjadaj! Ada, to nie wypada! – zawołał Olek, gdy jego siostrzyczka zaczęła chrupać biszkopty.
– Od tego ciastowania zgłodniałam! – powiedziała Ada. – I co?
– Może być! – ocenił wspólną pracę Olek. – A teraz musimy przygotować galaretkę owocową! A potem ją ostudzić! Gdy będziemy galaretkę lać na sernik, nie może być za gorąca! Olek podgrzał wodę w czajniku, wlał do salaterki, wsypał galaretkę w proszku i wymieszał. Proszek zamienił się w kolorowy płyn.
– Wygląda całkiem nieźle – ocenił Olek. – Jak w akademii pana Kleksa! Ale przydałyby się jakieś dodatki! Wyciągnął z szafki puszkę z ananasami w kompocie i otworzył ją, plastry ananasów z kompotem wlał do galaretki. Jeden krążek został na dnie puszki. Ada wyciągnęła go i zajadała ze smakiem.
– Ada, nie wyjadaj! Ada to nie wypada!
– Ale ja jestem głodna!
– Jesteś łakomczuszek! Rozboli cię brzuszek! Poczekaj aż wszystko będzie gotowe!
– Kiedy będziemy robić ser? – spytała Ada.
– Ser znikł, a będzie sernik! – zażartował Olek, wyjmując serki waniliowe z lodówki.
– Jeszcze rodzynki! – wyciągnął paczkę rodzynek z szafki.
– Ja wyjmę serek z kubeczków, a ty wymieszaj go z rodzynkami – zaproponowała Ada. Przekładała serek metodą: jedna łyżeczka serka do miski, jedna do buzi.
– Ada, nie wyjadaj! Ada, to nie wypada!
– Kiedy strasznie zgłodniałam! Kiedy Olek odwrócił głowę, chwyciła kilka rodzynek i wsadziła do buzi.
– Ada, widziałem! Ada, to nie wypada!
– Ałe ja jechtem chłodna! – powiedziała Ada z pełną buzią.
– Ty zawsze jesteś... nie głodna, ale łakoma! Zwykły obżartuch! Jak będziesz tyle wyjadać, to... to będziesz gruba jak beczka!
Ada wzruszyła ramionami.
Serek wymieszany z rodzynkami dzieci przełożyły do tortownicy, na podkład z herbatników.
– Galaretka już ostygła, chyba można wylewać – ocenił Olek.
– Trochę rzadka! – powiedziała Ada.
– To nic, w lodówce zastygnie!
Wylał na serek płynną galaretkę wymieszaną z kompotem ananasowym.
– A teraz do lodówki, niech się piecze! Olek włożył sernik do lodówki i zamknął drzwi.
– Jak myślisz, Olku, czy już upiekł się sernik? – spytała Ada po kilku godzinach.
– Chyba tak. Przełożymy go na tacę!
Olek wyjął sernik, postawił na tacy i zdjął boki tortownicy. Niestety, sernik zamiast trząść się jak galareta, rozlał się na wszystkie strony jak rzadki kisiel, a na wierzchu, jak meduzy, pływały plastry ananasa. Her­batniki całkiem rozmiękły, zamieniając się w papkę, i całość nie była sernikiem, tylko kolorową słodką breją.
– I co teraz? – załamała ręce Ada.
– Zadzwonimy po pomoc! – krzyknął Olek. – A ty, jeśli chcesz, możesz to wszystko zjeść!
– Nie mogę, powiedziała Ada – bo mnie mdli!
Olek chwycił komórkę i zadzwonił do babci.
– Witaj, Olku, miło, że dzwonisz! – usłyszał głos babci, a w tle głos dziadka.
– Ja też witam! – zawołał dziadek.
– Babciu, dziadku, pomóżcie! – zajęczał Olek. – Katastrofa!
– Co się stało? – spytali dziadkowie.
– Sernik nam się rozpłynął!
– Jaki sernik?
– Pieczony w lodówce! Na Dzień Matki!
– Nic się nie martw! Przyjedziemy, pomożemy! I tak byliśmy umówieni na dzisiaj z waszymi rodzicami!
Dziadkowie przyjechali z ogromnym tortem, który postawili na stole, tuż przed przyjściem rodziców.
Gdy przyszli rodzice, Olek i Ada złożyli mamie życzenia z okazji Dnia Matki. Rodzice złożyli życzenia babci, która przecież też jest mamą, ale mamą taty. A potem wszyscy siedli do stołu i zjedli pyszny tort przygo­towany przez dziadków.
– A co to takiego? – spytała mama, odkrywszy w kuchni nieudaną pychotkę-smakotkę.
– Och, chcieliśmy upiec sernik w lodówce...
– Ale się nie udało? – uśmiechnęła się mama. – Nie szkodzi, następnym razem się uda!

Rozmowa na temat opowiadania.
Książka (s. 78–81) dla każdego dziecka.
Dzieci przyglądają się ilustracjom w książce, opowiadają historyjkę. Pytamy dzieci: Jak skończyło się przygotowanie sernika? Dlaczego?

Karta pracy, cz. 5, nr 52

Tworzenie liczby mnogiej od liczby pojedynczej np:

róża – róże,
tulipan – tulipany,
stokrotka – stokrotki
Jeżeli dziecko ma problem, pokażmy mu obrazki










Karta pracy, cz. 5, nr 53

Praca plastyczna: dowolną techniką wykonaj bukiet kwiatów  w wazonie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz