TEMAT: W krainie osób niepełnosprawnych.
s 1. Słuchanie bajki terapeutycznej o niepełnosprawności.
„O
dzięciołku Kornelku, który nigdy nie nauczył się latać”
Całkiem niedaleko stąd, w samym środku lasu, w dziupli zbudowanej na starym
dębie Państwo Dzięciołowie czekali na wyklucie się z jaj swoich pociech. Był
już maj, słonko przyświecało gorącymi promykami; drobny wietrzyk smagał
delikatnie listki dębu, a z dziupli Państwa Dzięciołów rozpościerał się
wspaniały widok na płynącą nieopodal rzeczkę.
– To już teraz – zaświergotała radośnie Pani Dzięciołowa. Nasze maleństwa
wykluwają się z jaj!
Chwilę po tym skorupki jaj zaczęły pękać, oczom dumnych rodziców ukazały się
trzy, prawie nieopierzone, łebki ich maleństw. Szeroko otwarte żółte dzióbki
młodych dzięciołków prawie od razu domagały się jedzenia.
Czas szybko płynął; szczęśliwi rodzice ledwie nadążali szukać pożywienia by
zaspokajać głód swoich dzieci. Dorastające ciało młodych dzięciołków obrosło w
pięknie ubarwione czarno-białe pióra; dwie samiczki z białym czołem i czarną
czapeczką oraz jeden samczyk, którego od sióstr różniła czerwona czapeczka i
czerwony nalot na białym czole.
Dzięciołki robiły się coraz większe, szeroko rozpościerały skrzydełka, by
ćwiczyć przed pierwszym lotem. Tylko Kornelek – młody samczyk nie dawał rady
szeroko rozpościerać skrzydełek – jedno skrzydełko było jakby inne, nie do
końca wykształcone.
– Taki się urodziłeś – mówiła mama. Cały czas wierzyłam, że skrzydło
urośnie, ale tak się nie stało.
– Będziesz musiał nauczyć się żyć z ograniczeniami, bo nigdy nie będziesz
latał jak inne ptaki – powiedział tata. Kochamy cię takim, jaki jesteś, synku.
Wspólnie poradzimy sobie z trudnościami.
Gdy jego siostry wesoło sfruwały z gałęzi. przeskakując sprawnie z drzewa
na drzewo, młody Kornelek spacerował smutno po gałęzi rodzimego dębu i
obserwował świat. Zazdrościł siostrom, że nie może tak jak one wznieść się nad
konary drzew i podziwiać las z nieba. W głowie miotały mu się myśli, że jest
gorszy od innych dzięciołów, że nigdy rodzice nie będą z niego dumni.
Siostry popisywały się przed bratem, robiąc piruety w powietrzu krzyczały:
„Kornelku, dołącz do nas!” .
– Kochamy cię bardzo, Kornelku – pocieszała mama, jednocześnie ganiąc
siostry. Zawsze możesz na nas liczyć, jesteśmy w pobliżu, dopilnujemy, by
nie stało ci się nic złego.
Kornelek dorastał, czując troskę i wsparcie rodziców. Ale marzył o
jednym – by mieć przyjaciół i być potrzebnym innym. Z czasem nauczył się jak
inne dzięcioły szukać larw korników pod korami drzew. Z pomocą któregoś z
rodziców przeskakiwał na sąsiednie drzewa i stukając głośno w kory drzew
wyciągał lepkim języczkiem spod nich szkodliwe owady. Wydobywanie larw korników
tak mu się spodobało, że była to jedna z jego ulubionych czynności i przy
tym bardzo pożyteczna. Bo tak znakomitych lekarzy drzew jak dzięcioły, nie ma
wśród innych ptaków. Wyciągając owady z drzew chronił drzewa przed
zniszczeniem, a jednocześnie robił zapasy pożywienia dla całej rodziny.
Kornelek miał znakomity widok z drzewa na to, co dzieje się na ziemi. Trudniej
było mu zauważyć to co nad nim, bowiem rozpostarte gałęzie dębu zasłaniały mu
widnokrąg. Niejednokrotnie nieumiejętność lotu okazała się dla niego bardzo
niebezpieczna. Tak było, gdy pomiędzy gałęzie drzewa wbił się szukający
pożywienia drapieżny jastrząb. Tylko refleks taty uchronił go przed zagładą –
szybko uprzedził Kornelka o szybującym w przestworzach ptaku. dzięki czemu
ten na chwilę przed atakiem zbira zdążył ukryć się w dziupli.
Kornelek miał dużo czasu na obserwację tego, co dzieje się pod nim. A że
miał bardzo dobre serce, potrafił wyobrazić sobie, co mogą czuć inne zwierzęta.
Pewnego jesiennego dnia widząc głodne młode dziki z mamą lochą przeszukujące
ryjkami ściółkę w poszukiwaniu pożywienia, bez namysłu zaczął mocno
stukać w gałęzie dębu i strącać na ziemię orzechy dębu czyli żołędzie. Wszystko
to nie po to, by odstraszyć groźne dziki, lecz po to, by je nakarmić. Ze
swojego gniazda niejednokrotnie podglądał także kunę leśną, która powiła
potomstwo na sąsiednim drzewie w starej dziupli po wiewiórce. Mimo że rodzice
ostrzegali go przed zagrożeniem ze strony tego drapieżnika, Kornelek radził
sobie jak umiał najlepiej – straszył drapieżcę głośno bębniąc w drzewo, nie
pozwalał mu się zbliżyć do gniazda. Którejś nocy, gdy kuna wyszła, by znaleźć
pokarm dla swoich młodych, zauważył lisa zbliżającego się do jej dziupli.
Kornelek szybko wyczuł zagrożenie dla młodych kun i długo nie myśląc zaczął
rzucać w stronę lisa żołędziami a narobił przy tym tyle hałasu, że matka
młodych błyskawicznie przybiegła na ratunek swoich pociech.
Opowieść o bohaterskim Kornelku szybko obiegła cały las. Zwierzęta nawzajem
przekazywały sobie informacje o odważnych i pełnych empatii czynach
niepełnosprawnego dzięciołka z czerwoną czapeczką. Coraz częściej odwiedzały go
inne zwierzęta, szukając sposobności do wspólnej zabawy. Wiewiórki, zajączki,
jeżyki, a nawet kuny i dziki prześcigały się w kolejce o uwagę i radosną zabawę z
Kornelkiem. Odtąd otoczony przyjaciółmi dzięciołek z niesprawnym skrzydełkiem
pędził swój żywot w lesie na dębie w otoczeniu oddanych przyjaciół, czując, że
jest potrzebny i bezpieczny. Zrozumiał, że „inny” nie oznacza gorszy,
mniej wartościowy. „Ktoś inny” to ktoś wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju,
podobnie jak sprawne zwierzęta mający marzenia i prawa do zabawy, odpoczynku,
bezpieczeństwa, miłości czy uznania.
1 2. Rozmowa z dzieckiem na
temat bajki
- Gdzie mieszkali i na co czekali Państwo
Dzięciołowie?
- Ile dzieci miała Pani Dzięciołowa?
- Jak miał na imię syn Pani Dzieciołowej?
- Jaki miał problem? Jak się z tym czuł?
- O czym marzył Kornelek?
- Jakim zwierzętom pomagał w lesie?
- Czy jego marzenie się spełniło?
3. Karty pracy str. 56,57,58
4. Dla chętnych Zumba Kids 😊
ŻYCZYMY MIŁEGO DNIA….BUZIAKI😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz